Pierwszy rok dla klubu z Białcza był niezwykle udany. Wiosenne poczynania w ubiegłym sezonie zrodziły spory optymizm u sympatyków białczańskiego zespołu. Jedna z najlepiej punktujących drużyn pierwszej połowy bieżącego roku, po tym jak do A klasy odmaszerował Ściechów i Dzierżów, miała być czarnym koniem ligi, liczącym się w walce o awans. Wysokie zwycięstwo na inaugurację potwierdziło, że potencjał zespołu jest ogromny, a kolejni rywale mogą obawiać się starcia z białczańską husarią. Niestety z każdym następnym tygodniem słowa te nie znajdywały potwierdzenia, albowiem było już tylko gorzej...
Efektowna wygrana 7:0 ze Stawem w pierwszej kolejce w wielu głowach zrodziła wizję wjazdu na autostradę prowadzącą do awansu. Szczęście jednak trwało zaledwie kilka chwil, bo już w drugim meczu po zaciętym boju punkty z Białcza wywiozła Wysoka. Tydzień później na wyjeździe w Kołczynie padł tylko remis, choć gospodarze zawodów swoją formą byli dalecy od ideału.
W trzech kolejnych starciach można by rzec, iż piłkarze białczańskiego zespołu mocno pracowali na to by sięgnąć dna. Porażki na własne życzenie bez wykazania woli walki szargały atmosferą w zarodku drużyny. Mecz w Czarnowie, w którym miejscowi zapakowali ekipie z Białcza aż 6 bramek, był popisem bezradności piłkarzy prowadzonych przez Adama Krupeckiego.
Światełkiem w tunelu miało być zwycięstwo z rezerwami Błękitnych Lubno, jednak co czas pokazał – po tym spotkaniu do końca rundy punktów w Białczu już się nie doczekano. O ile można w ogóle szukać pozytywów – okoliczności, w jakich białczanie tracili punkty w ostatnich meczach, nie wskazywały jednoznacznie na słaby poziom gry, ale bardziej na brak boiskowego szczęścia, którego w minionym sezonie momentami było całkiem sporo.
Gdzie tkwi przyczyna tak słabych występów KS Białcz? Tutaj teorii pojawia się mnóstwo, jednak w klubie temat został już zamknięty. Zarząd skupia się na poprawieniu obecnej sytuacji zapowiadając w niedalekim czasie spore zmiany. Jak zatem zostanie spożytkowany czas wolny od rozgrywek w białczańskim zespole? Czy na wiosnę doczekamy się powrotu lepszej formy? Na te oraz inne pytania uzyskamy odpowiedzi dopiero za kilka miesięcy.