Piłkarskie zmagania w Gorzowskiej B klasie dobiegły końca. W sezonie 2015/2016 jedynym przedstawicielem naszej gminy na tym poziomie rozgrywek był zespół z Białcza. Głównym powodem kryjącym się za nieco rozczarowującymi pierwszymi krokami, jakie KS Białcz stawiał w rundzie jesiennej, był bez wątpienia brak okresu przygotowawczego oraz niewielkie doświadczenie. Doskonałym potwierdzeniem tej tezy są wyniki wiosenne, które wyraźnie wskazują na to, że białczańska drużyna posiada naprawdę spory potencjał. Efekty ciężko przepracowanej zimy widać gołym okiem – tylko dwie porażki w 11 starciach oraz 17 zgromadzonych punktów w rundzie rewanżowej, są powodem do dumy.
Przy okazji rocznicy Klubu Sportowego Białcz, pisaliśmy już o niezwykłym występie ze Ściechowem, istnym cudzie w Stanowicach czy też fenomenalnym pogromie w Bogdańcu. Finisz rozgrywek mimo ubytku sił w pierwszych spotkaniach wcale nie różnił się pod względem emocji od pierwszych wiosennych występów.
Na początku maja do Białcza zawitał lider rozgrywek. W pełnym zdrowej, sportowej walki meczu ostatecznie padł remis. Do siatki już w pierwszej minucie trafił Kuba Pęcak, zaś goście po golu swojego kapitana, wyrównali tuż przed przerwą. Mimo kontrowersyjnych decyzji sędziowskich podział punktów był jak najbardziej sprawiedliwym odzwierciedleniem boiskowych wydarzeń.
Niestety w dwóch kolejnych wyjazdowych meczach nie było już tak kolorowo. Bezbarwna potyczka w Lubnie, zakończona wynikiem 2:2 oraz niewytłumaczalna bezradność w Stawie, w którym po końcowym gwizdku sędziego to gospodarze fetowali zwycięstwo, wyraźnie zmartwiła piłkarzy oraz sympatyków klubu z Białcza.
W 20 kolejce ligowych zmagań niemoc w dalszym ciągu tkwiła w zarodku białczańskiego zespołu. Jakby tego było mało dołek, w jakim znalazła się drużyna został pogłębiony za sprawą fatalnej kontuzji jednego z zawodników. Urazu kolana w pierwszych minutach rywalizacji doznał występujący na środku obrony, Jacek Hałuja. Długoszyn szybko wykorzystał chaos w szeregach debiutanta i do przerwy prowadził 2:0. W drugiej odsłonie nastąpił niebywały zwrot akcji, losy meczu odwróciły się o 180 stopni i to Białczanie ostatecznie zwyciężyli 3:2. Kapitalne zawody rozegrał wtedy Przemysław Stojanowski, który tego dnia zdobył dwie bramki oraz zanotował asystę przy zwycięskim golu Rafała Ławniczaka.
Ostatni wyjazd potwierdził, że po chwilowym spadku formy ślad zaginął. Mecz od pierwszych minut do ostatniego gwizdka sędziego toczony był pod dyktando zespołu z Białcza. Podobnie jak przed tygodniem strzelanie rozpoczął Przemysław Stojanowski, który przy swojej drugiej bramce popisał się światowej klasy uderzeniem z dystansu. W drugiej odsłonie wynik podwyższył Jakub Pęcak, zaś dzieła dokończył Bartłomiej Wesołowski. W doliczonym czasie gry gospodarze zdobyli honorową bramkę. Spotkanie zakończyło się rezultatem 4:1 dla Białcza, a to oznaczało, że gorzowska twierdza została zdobyta pierwszy raz w tych rozgrywkach.
Finał sezonu miał miejsce w Białczu. Gospodarze meczu zremisowali u siebie w starciu z najlepszą drużyną rundy wiosennej, Iskrą Głuchowo. Swoją wyśmienitą passę strzelecką podtrzymał Przemysław Stojanowski, który pokonując bramkarza strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego wyrównał wynik tuż przed przerwą. W drugiej odsłonie zdeterminowani Białczanie nie spoczęli na laurach, a efektem ich starań była bramka po indywidualnej akcji Bartłomieja Wesołowskiego. Niestety po dwóch żółtych kartkach boisko opuścić musiał strzelec pierwszej bramki Przemek Stojanowski, a grający z przewagą jednego zawodnika przyjezdni, zdołali doprowadzić do wyrównania.
Cała drużyna zasłużyła na wielkie brawa i wyrazy uznania za serce oraz pracę wykonaną dla zespołu. Najlepszym zawodnikiem KS Białcz większością głosów został wybrany pomocnik Przemysław Stojanowski, którego doceniono za swoją ofiarność dla zespołu w rundzie jesiennej - gdzie więcej pracy przypadło mu w defensywie - oraz za doskonałą postawę na wiosnę, kiedy to mógł dać upust swoim umiejętnościom ofensywnym, czego efektem było 10 bramek. Najlepszym strzelcem został zaś grający na pozycji napastnika, Bartłomiej Wesołowski, który w całym sezonie dzięki swojej szybkości i zwinności aż 11 krotnie pakował piłkę do siatki przeciwników. Miejmy nadzieję, że w kolejnym sezonie - tak jak w rundzie rewanżowej - drużyna również pokaże próbkę swoich umiejętności. Kto wie, może za rok uda się uzyskać przepustkę do wyższej klasy?
Piękny sezon za nami. Z całą pewnością zostanie przez nas zapamiętany na długo. Nie brakowało w nim wzlotów i upadków, chwil radosnych oraz łez. Kapitalne mecze, przepiękne bramki, niesłychane scenariusze oraz niesamowici kibice. Dziękujemy!
S. Wesołowski