Relacje z obrad Sesji Rady Miasta zazwyczaj odstraszają swoją schematycznością i nudą. Gmina Witnica jest nieliczną, która zaprzecza tym stereotypom. Podczas Sesji możemy usłyszeć słowa z publiczności skierowane do miejskich włodarzy typu: „nie przerywaj Przewodniczącej”. W porównaniu z obradami z Kostrzyna i Dębna, sesje w Witnicy to prawdziwe wyzwanie dla wrażliwych.
Kiedy pierwszy raz dotarłem na Sesje Rady Gminy Witnica w Centrum Ratownictwa nie mogłem się nadziwić. Byłem pod wrażeniem publiczności. Kilkadziesiąt osób uczestniczących w obradach Rady Miejskiej - to lokalny fenomen. Dla porównania w Dębnie, podczas sesji budżetowej – najważniejszej w roku, publiczność składała się z dwóch osób. Gdy przyjechałem pierwszy raz na witnicką Sesję miałem wrażenie, że trafiłem na prawdziwe święto samorządności. Warunki do pracy radni mają doskonałe. Nowoczesna sala, dobre nagłośnienie i przestronność, to wielkie atuty. W przerwie, gdy usłyszałem grającą muzykę, nie mogłem uwierzyć w kunszt organizatorów. Ponadto publiczność, urzędnicy i radni mogą liczyć na darmową kawę i ciastka.
XXV Sesja Rady Miasta w Witnicy zaczęła się dość prozaicznie. Przewodnicząca Rady przedstawiła harmonogram Sesji, a burmistrz rozpoczął od swojego sprawozdania. Ze słów Dariusza Jaworskiego mogliśmy się dowiedzieć m. in., że gmina jest przygotowana na program 500+. Po wstępnych analizach wynika, że z programu skorzysta 1500 rodzin, a koszt projektu do końca roku oszacowano na 7 milionów złotych. Gmina nie planuje zatrudniania dodatkowych urzędników do obsługi programu. Poza tym burmistrz poinformował radnych, że pozimowa naprawa dróg i przycinka drzew odbędzie się „własnymi siłami gminy” bez korzystania z usług zewnętrznych firm.
Wielką atrakcyjnością witnickiej sesji jest możliwość zadawania spontanicznych pytań przez publiczność. W porównaniu z Kostrzynem i Dębnem jest to ambitny sposób na dyskusję. W okolicznych miejscowościach pytania od publiczności zazwyczaj wymagają wcześniejszej zgody Przewodniczących, a treść pytań i ich ilość jest wcześniej konsultowana. W Kostrzynie i Dębnie publiczność nie ma także do swojej dyspozycji mikrofonów. Oczywiście wszystko ma swoje dobre i złe strony. Dziennikarze i publiczność w Witnicy mogą zadać dowolne pytanie i nawet nie czekać na odpowiedź. Zgodnie z harmonogramem witnickiej Sesji odpowiedzi są udzielane w przedostatnim punkcie porządku obrad. Można zadać pytanie typu: „dlaczego jest Pan członkiem francuskiej masonerii” i nawet nie czekać na odpowiedź. Zazwyczaj takim nieobecnym osobom (którzy w przerwie opuścili sesję) udziela się pisemnej odpowiedzi, ale jak Rada zażąda, to trzeba się tłumaczyć z francuskiej rewolucji.
Pytań do burmistrza było sporo. Radni pytali jakie są plany względem Żółtego Pałacyku, dlaczego zwolniono panią od finansów, dlaczego zrezygnowano z budowy ronda przy ulicy Żwirowej itp. Największe poruszenie wśród pruderyjnych radnych wywołała informacja zawarta w raporcie o programie rewitalizacji gminy. Na podstawie anonimowych ankiet autorzy raportu zapisali, że w gminie Witnica występuje zjawisko prostytucji. Radni zarzucili burmistrzowi, że takie informacje źle wpływają na wizerunek gminy i są wręcz skandaliczne. Niewiasty lekkich obyczajów bez wątpienia poczuły się przez chwilę dziewicami.
Kolejne pytanie do burmistrza dotyczyło zarzutu dlaczego wzorem rzymskich namiestników nie nosi insygniów władzy (łańcuch na szyi). Burmistrzie Kostrzyna i Dębna podczas Rady nie zakładają łańcuchów na szyję. W Dębnie zdobiony łańcuch na szyi charakteryzuje Przewodniczący Rady.
Najbardziej emocjonujące pytanie zadała Pani Przewodnicząca Rady. Pytanie dotyczyło pisma od sądu pracy, konkretnie „ukrycia” korespondencji przez wiceburmistrza. Sąd pracy skierował do Przewodniczącej Rady prośbę o ustosunkowanie się do wniosku burmistrza w sprawie obniżenia jego wynagrodzenia przez Radę. Od początku sprawowania funkcji przez burmistrza Jaworskiego radni zdecydowali, że będzie zarabiał około 4 tysiące złotych mniej od swojego poprzednika. List zadekretował wiceburmistrz, skierował do sekretariatu i następnego dnia udał się na tygodniowy urlop. W konsekwencji Przewodnicząca Rady miała tylko 4 dni na ustosunkowanie się do prośby sądu. Obserwując obrady trudno było określić sensowność sporu. Teoretycznie na odpowiedź sądu Przewodniczącej przysługiwał termin 14 dni. Pismo kilka dni „przeleżało” w sekretariacie i do Pani Przewodniczącej dotarło cztery dni przed terminem. Dyskusja skończyła się na wniosku o przedstawienie procedury obiegu dokumentów w Urzędzie Gminy Witnica oraz prośbą o wyciągnięcie personalnej odpowiedzialności za oburzające naruszenie. Wiceburmistrz na zarzuty stwierdził, że pomimo wszystkich okoliczności pismo od sądu zostało przekazane w terminie. Powinniśmy wysłać dziennikarza na Podhale aby u Bacy rozstrzygnął kto ma rację.
Wielki niepokój wywołało pytanie mieszkańca gminy związane z jakością wody w gminie. Powołując się na wrześniowe raporty gorzowskiego sanepidu padły zarzuty, że burmistrz chce zatruć swoich wyborców. Na szczęście w obradach uczestniczył przeze MZK, który stwierdził, że kawa na sesji jest bezpieczna. Niepokój wywołała też informacja od publiczności, że woda w Kamieniu Małym jest podawana razem z torfem. Informację zweryfikowaliśmy – herbata smakuje normalnie.
Po zapytaniach nastąpiło głosowanie nad uchwałami. W związku z faktem, że radni „opozycyjni” do władzy stanowią zdecydowaną większość, głosowania są dość przewidywalne.
Na zakończenie sesji burmistrz Dariusz Jaworski miał okazję odpowiadać na zadane pytania. Zaczął od „Żółtego Pałacyku”, w którym m. in. będą miały swoją siedzibę „Strzelcy” i harcerze. Wyjaśnił, że pani od finansów odeszła na własne życzenie, że zakupiony granit na chodniki w centrum Witnicy, pomimo niższej ceny, posiada te same parametry itp.
W międzyczasie minęły cztery godziny. Następna sesja już w marcu!
Bartosz Gajewski