W Witnicy i Gminie z dyscyplin sportowych dominującą rolę odgrywa piłka nożna. Chluby Gminie przynoszą saneczkarze z Nowin Wielkich, których występy w kraju dostarczają sporo medali, a jednymi z największych sukcesów były występy na Olimpiadach Zimowych m.in. w Turynie w 2006 roku. Sporo zaszczytów przynoszą tenisiści stołowi grający systematycznie w lidze. Przez pewien czas z niemałymi sukcesami uprawiany był baseball. W ubiegłym roku powstała sekcja żeńskiej siatkówki, która rozgrywa mecze i turnieje towarzyskie. Ale jest także grupa zapaleńców uprawiająca piłkę ręczną, która za sprawą wspaniałych szczypiornistów i osiąganych przez nich sukcesów na arenie międzynarodowej, staje się coraz bardziej popularna. Znalazł się w Witnicy człowiek, który chce popularyzować tę dyscyplinę.
Krzysztof Popławski, o nim właśnie mowa, jest fanem piłki ręcznej i od lat opiekuje się amatorską drużyną w Witnicy, drużyny która powstała z jego inicjatywy. Opowiada jak do tego doszło i na jakie napotykali problemy w związku z tworzeniem i funkcjonowaniem:
„Pochodzę ze złotego pokolenia gorzowskiej piłki ręcznej, z którego wywodzi się wielu doskonałych ligowych graczy, zarówno pierwszej ligi, jak i ekstraklasy. W większości byli to moi rówieśnicy, którzy na dodatek uczęszczali do tej samej szkoły średniej, w której kładziono nacisk właśnie na szkolenie piłki ręcznej. Będąc solidarnym z kolegami ze szkoły, zacząłem uczęszczać na mecze II ligi, w której zaczynali swe występy i tym właśnie sposobem połknąłem bakcyla.
Od zwykłego wspierania znajomych twarzy ze szkoły rozwinęło się zainteresowanie piłką ręczną, lecz tak naprawdę, poza szkolnymi zajęciami, nie było możliwości spróbowania sił samemu. Jednakże znałem kilka osób z Witnicy, które podzielały moje zainteresowania i tak narodziły się pierwsze przesłanki, by się zorganizować.
Niestety, piłka ręczna jest dość specyficzną grą zespołową. Bo jeśli do pogrania w siatkówkę, koszykówkę, czy tak popularną piłkę nożną wystarczy nawet czterech, czy sześciu kolegów z osiedla, tak do pogrania w szczypiorniaka, by gra miała sens i dawała wymierną satysfakcję, potrzeba co najmniej naście osób. Paradoksem jest to, że osiedlowe i szkolne boiska mają najczęściej wymalowane linie do gry właśnie w piłkę ręczną, a gra się na nich głównie w piłkę nożną. Problemem było znalezienie właśnie tych kilkunastu entuzjastów, bądź co bądź, niezbyt popularnej dyscypliny.
Postanowiłem nieco wykorzystać sukcesy ówczesnej kadry narodowej Bogdana Wenty i namówić znajomych do gry. Często żartuję, że jako kibic doprowadziłem drużynę narodową od zera do światowych sukcesów, a Gorzowskie Stowarzyszenie Piłki Ręcznej od drugiej ligi do ekstraklasy. Mimo to, w Witnicy nie udało się zgromadzić wymaganej liczby graczy. Wobec tego postanowiliśmy wyjść z ofertą dla młodszych roczników. Powód był być może prozaiczny, ale skuteczny. Dla nas celem było stworzenie ekipy do gry, przy jednoczesnym zmobilizowaniu młodzieży, odciągnięciu jej od używek, komputerów lub przysłowiowego zbijania bąków.
Udało się! Zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie. Nikt z nas nie miał fachowej wiedzy, była jedynie pasja. Czasami jednak pasja, zaangażowanie może zdziałać wiele. Wspólnie pogłębialiśmy swoją wiedzę w kwestii przepisów, pomysłów na grę. Z czasem wyklarowała się konkretna grupa, złożona z kilku entuzjastów i młodzieży. Pojawiła się też idea sformalizowania naszej drużyny.
Niestety, w tym miejscu pojawił się problem niemożliwy do przeskoczenia. Jak to zwykle bywa, wszystko rozbiło się o finanse. O ile mogliśmy liczyć na fachowe wsparcie osób ze światka piłki ręcznej, które przez lata kibicowania miałem możliwość poznać, to konkretnym wsparciu finansowym mogliśmy tylko pomarzyć. Chętni do pomocy okazali się byli zawodnicy gorzowskiej piłki ręcznej oraz osoba z uprawnieniami trenerskimi. Była szansa, by niewielkim budżetem, w siedmiotysięcznym miasteczku, w co drugą, szarą, zimową sobotę, obejrzeć mecz ligowy na szczeblu centralnym (druga liga). Była…
Były to być może zbyt górnolotne plany, ale możliwe do realizacji. Nie zniechęciliśmy się. Postanowiliśmy nadal się spotykać i umawiać na grę z innymi podobnymi drużynami. Nie daje to możliwości regularnej gry z innymi przeciwnikami, bo w naszym regionie, w odróżnieniu od innych gier zespołowych, nie ma choćby ligi amatorskiej. Sami też organizujemy sobie halę sportową, piłki, stroje, klej do gry.
Dlatego też często zapraszamy do gry byłych piłkarzy ręcznych, dzięki którym możemy podnosić swoje umiejętności, wedle zasady, żeby uczyć się od lepszych. Pogodziliśmy się także z faktem, że żaden z nas z uwagi na wiek i codzienne obowiązki rodzinne, zawodowe, nie zrobi sportowej kariery, ale ważna jest dla nas pasja, możliwość wspólnych spotkań i po prostu wspólnej gry w dyscyplinę, którą uwielbiamy.
Przy tej okazji zapoczątkowaliśmy jednak nową tradycję. Otóż organizujemy turnieje, do udziału w których zapraszamy byłych i obecnych piłkarzy ręcznych (w tym zawodowych), zespoły szkolne, nauczycieli. Atmosfera podczas takich turniejów jest niepowtarzalna. Nie często bowiem uczeń z LO ma możliwość gry ramię w ramię z zawodnikiem na co dzień występującym w niemieckiej Bundeslidze, czy reprezentantem Polski. Obecność na turniejach takich zawodników to dla nas zaszczyt, ale i swego rodzaju norma. Zespoły zwykle, celem wyrównania szans, są wymieszane. Takie wydarzenia cieszą się ponadto sporym zainteresowaniem ze strony kibiców, a także drobnych sponsorów, którzy fundują dla uczestników upominki. Wszystko to w imię krzewienia kultury fizycznej, popularyzacji szczypiorniaka i realizowania się w swojej pasji.”
Od września Klub Szczypiorniak Witnica rozpoczyna systematyczne treningi raz w tygodniu. Udało się pozyskać z Gminy niewielką kwotę – 6.000 złotych, która wystarczy na pokrycie wynajmu sali, opłacenie trenerów i innych podstawowych kosztów.
Ideą przedsięwzięcia jest popularyzacja tej dyscypliny sportowej wśród dorosłych i młodzieży oraz prowadzenie bardziej aktywnego a tym samym zdrowego trybu życia. Klub zamierza zmobilizować jak najwięcej młodzieży do gry w piłkę ręczną. Po odbyciu kilku treningów przewiduje się zorganizowanie pierwszych meczy i turniejów. Pozostaje nam tylko czekać na pierwsze efekty systematycznej pracy Klubu Szczypiorniak.
RyM