Wawrów- Bogdaniec
Pampersy, papier toaletowy, środki higieny osobistej, malowanki, przybory szkolne, mleko, a także żywność o długim czasie przydatności, przywiozło małżeństwo Wioleta i Waldemar Tazbir z miejscowości Borgholzhausen.
Trasa podróży z Niemiec z Darami oprócz tych dwóch miejscowości przewidywała także wizytę z podobną pomocą w Barlinku.
Ale od początku historii z darami od darczyńców z Borgholzhausen dla potrzebujących po tej stronie rzeki Odry.
Pani Wioleta wspomina, że zaczęło się od napisania posta na jednym z komunikatorów internetowych, po którym odezwali się dziennikarze lokalnej gazety oraz stacji radiowej, którzy nagłośnili pomysł zbiórki darów. Do małżeństwa dołączyło lokalne Koło Łowieckie, które stało się partnerem akcji, a także inni darczyńcy, wśród których były firmy oraz zwykli ludzie.
Pan Waldemar podkreśla, że, akcja przerosła ich oczekiwania,ponieważ zebrano tyle rzeczy, że jeszcze w najbliższym czasie nie raz odwiedzą potrzebujących na tym terenie.
Moim zdanie, należą się wielkie podziękowania dla tego małżeństwa, za pomysł, oraz realizację zbiórki i przekazania darów.
Współpraca bardzo ważna, szczególnie kiedy chodzi o pomoc innym
Dzięki przyjaznym kontaktom i współpracy darczyńców z proboszczem parafii św. Józefa Rzemieślnika ks. Andrzeja Kołodziejczyka, a także prezesa Fundacji Inicjatyw Społecznych Sławomira Giżyckiego obdarowani są potrzebujący z Wawrowa, a szczególnie matki z dziećmi z Ukrainy, które w tym trudnym czasie otrzymały „ dach nad głową” w Bogdańcu, od małżeństwa z Gorzowa Wielkopolskiego Anety i Sławomira Giżyckich.
Ważne było, aby daleko od swego kraju zniszczonego przez wojnę potrzebującym sprawić choć trochę przyjemności i to się udało
Biuro parafialne w Wawrowie, to na ten czas, to prawdziwe „ centrum dowodzenia”.
Liczne zapiski o ewentualnych darczyńcach i potrzebach, wiele wykonanych telefonów w kraju i zagranicą, to nie wszystkie działania lokalnego proboszcza, a także swoją pomocą wspiera członek rady parafialnej Grzegorz Drozdowicz.
Jesteśmy wdzięczni za pomoc
Pani Tatiana- jedna z matek, która mieszka w Hotelu w Bogdańcu, powiedziała, mi, że są wdzięczni za każdą okazaną pomoc. Dodaje, że uśmiech na twarzy łączy się ze łzami, ponieważ zadowoleni są, że mieszkają w miejscu, gdzie nikt to nikogo nie strzela, a także nie obawia się, że za chwilę będzie alarm i będzie trzeba zejść do schronu, albo piwnicy.
Więc warto pomagać, choćby dla uśmiechu dzieci z ogarniętej wojną Urainy(na zdjęciu grupowym)
Tekst i foto Ryszard Waldun
Tekst i foto Ryszard Waldun