WĄTPLIWY AUTORYTET MINIONEGO UKŁADU

W Wiadomościach Witnickich nr 1 (31) z 1999 r. w artykule p. Z. Czarnucha p.t. „Handle junior” czytamy:

„Jak zwykle, także i w tym roku będziemy gościć w naszym mieście dawnych mieszkańców Vietz. Jak zwykle przyjmiemy ich gościnnie i serdecznie. Choćby tylko w geście wdzięczności za to, że mieszkamy czy pracujemy w budynkach wzniesionych przez ich przodków, że chodzimy po ulicach i jeździmy po drogach przez nich wytyczonych. Wierni, że modlą się w świątyni, zbudowanej przez ich dziadów, sportowcy, że ćwiczą na stadionie zbudowanym przez ojców naszych gości.”

               - W opinii autora artykułu powinniśmy być wdzięczni Niemcom…

               Dzisiaj słowa te może tak nie ranią. Mamy XXI wiek. Jesteśmy w Unii Europejskiej. Obowiązuje „poprawność polityczna”.

               Wtedy, w 1999 r. zaczęły się dyskusje. W Klubie Seniora były burzliwe.

Poczdam mieszał się z Jałtą. To „wielcy tego świata” (Roosevelt, Churchill, Stalin) ustalali porządek i granice po II wojnie światowej. Nas, tzn. Polski tam nie było.

Wspomniano okrucieństwa wojny, bombowe naloty, Westerplatte, obozy koncentracyjne, „Medaliony” –Z. Nałkowskiej, dramat narodu żydowskiego. Ktoś wspomniał o profesorach Uniwersytetu Jagiellońskiego podstępem wywiezionych do obozów. Ktoś inny opowiadał o ruinach Warszawy, o utracie dzieł sztuki.

Wspomnienia – często osobiste – budziły emocje, gniew.

Jedna z naszych seniorek wzruszonym głosem zaczęła opowiadać swoją wojenną „przygodę”. Miała 16 lat. Była świadkiem, jak jakiś niemiecki esesman zabrał matce małe, płaczące dziecko, chwycił za obie nóżki i… -rozerwał je…

Długo musieliśmy uspakajać starszą Panią. –Ona jeszcze żyje. Po tej wstrząsającej relacji, brak nam było słów.

 

To był najsmutniejszy dzień w dziesięcioletniej mojej pracy wśród seniorów.

 

               Trzeba przyznać, że p. Czarnuch bardzo dobrze czuje się wśród ruin zamków, pałaców, wśród książąt, margrabiów. Każdy drobiazg, kamień, metalową instalację ubarwi ciepłą „dedykacją” również dla swoich przyjaciół – Niemców.

Nam –podnosi Pan „larum” za bezcenne (według Pana) eksponaty z Parku Drogowskazów, za „gęsią krzywdę”, za „kamień Adama”, który teraz okazał się bardziej przydatny w Mościkach. No i dobrze!!

„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” napisali polscy biskupi do biskupów niemieckich. Trudno nam zrozumieć, za co prosimy o wybaczenie? Czyżby jeden z dogmatów chrześcijańskiego miłosierdzia zawarty w ewangelii?

               Przebaczamy, ale trudno wymazać z pamięci tragiczne przeżycia.

Seniorka

Dodaj komentarz